Marki (Czarna Struga) > Pólko > czerwony szlak rowerowy (Pólko-Nadma-Kobyłka-Wołomin-Ossów-Turów-Kobyłka-Zielonka-Warszawa) > PKP Warszawa R
Jako że pogoda zapowiadała się idealna na rower postanowiłem to wykorzystać. Nad trasą długo się nie zastanawiałem, bo już od dość długiego czasu planowałem wybrać się w te okolice, nie wiedziałem tylko kiedy. Wycieczka rozpoczęła się o godzinie 8:49 na stacji w Skierniewicach. O tej właśnie godzinie odjeżdża pociąg osobowy KM 9210 rel. Skierniewice-Warszawa Wschodnia. Udałem się nim do samego końca, czyli do Dworca Wschodniego. O 10:30 z pętli Dw. Wschodni (Kijowska) odjeżdżał autobus linii 718, którym także udałem się aż do samej pętli - Czarnej Strugi w Markach. Około godziny 11:20 byłem już w punkcie rozpoczęcia wyprawy - na pętli Czarna Struga. Początkowo ruszyłem zielonym szlakiem w kierunku leśniczówki "Struga". Pierwsze kilometry wyprawy przebiegały przez gęsty, piękny las. Po kilkunastu minutach osiągnąłem pierwszy cel podróży i jako że od wyjścia z domu minęło już trochę czasu, to najwyższa pora na to by się posilić. Po drobnej konsumpcji ruszyłem dalej. Po przecięciu drogi krajowej nr 8 skierowałem się w kierunku wsi Pólko, by tam dołączyć do czerwonego szlaku rowerowego, który miał mnie zaprowadzić do celu wyprawy. Bardzo łatwo odnalazłem wspomniany szlak, ale jak się okazało były to przysłowiowe "dobre złego początki". Szybko dotarłem do wsi Nadma i równie szybko ją opuściłem. Kolejne kilka kilometrów przebiegały przez mazowieckie pola i lasy - czyli to co lubię najbardziej. Jako że co dobre szybko się kończy, to bardzo szybko dotarłem do Kobyłki. Przeprawa przez Kobyłkę zajęła trochę czasu, a wszystko z powodu F-A-T-A-L-N-E-G-O oznakowania przebiegu szlaku. Gdyby nie mapa to naprawdę ciężko byłoby przedostać się przez to miasto. Po wyjeździe z Kobyłki od razu wjechałem w granice administracyjne miasta Wołomin. Tu również muszę skrytykować oznakowanie szlaku - symboli albo nie ma w ogóle, albo są tak stare i pościerane, że ich nie widać, albo są zniszczone przez wandali... Szkoda słów. Jadąc przez wołomiński las skręciłem do rezerwatu ptaków "Grabicz", w którym napotkałem kilku ornitologów bacznie obserwujących i fotografujących ptaki. Wyjeżdżając z rezerwatu nieświadomie cofnąłem się ok. 1,5 kilometra i znalazłem się w punkcie, którym już jechałem... Potem jeszcze z 20 minut pobłądziłem szukając szlaku (wiadomo z jakich powodów nie mogłem go odnaleźć...). Ale w końcu udało się. Po kilku kilometrach wyjeżdżam z lasu w miejscowości Leśniakowizna, by zaraz potem dotrzeć do miejscowości Ossów. Tam krótka wizyta przy pomniku upamiętniającym śmierć księdza Igancego Skorupki, rzut oka na pola na których rozgrywały się stoczone tutaj bitwy i ruszam dalej. Opuszczam Ossów, ponownie wjeżdżam do Kobyłki, ale tym razem od zupełnie innej strony. I kolejny raz krytykuję oznakowanie szlaku - znaków właściwie nie było i skręciłem w dość ruchliwą drogę powiatową nr 634 biegnącą do Ząbek i Warszawy (jak się potem okazało nie tędy biegnie szlak). Ale nic to, drogą tą dojechałem do Zielonki by znów dołączyć do czerwonego szlaku. Przejazd przez Zielonkę raczej bezproblemowy. Mijam przystanek kolejowy Zielonka Bankowa i ponownie tego dnia wjechałem w las. Nadal jadę czerwonym szlakiem, jadę, jadę, jadę, jadę i wyjechałem w... Ząbkach. "Co jest?!" - pomyślałem, przecież miałem wyjechać w Rembertowie. Powód pomyłki? Tak, dokładnie, oznakowanie szlaku. Powrót do miejsca, w którym "zgubiłem" szlak zajął mi ok. 30 minut. Przypatrzyłem się dokładnie miejscu odgałęzienia - faktycznie, jest mały rysunek ze strzałką, ale symbol ten jest w tak tragicznym stanie, że dopatrzyć strzałkę jest naprawdę bardzo trudno... Przejechałem przez las i dojechałem do Rembertowa. Jako że tą okolicę już znam, to nie wypatrywałem już oznaczeń szlaku, a znaną mi trasą dojechałem do rembertowskiego dworca PKP. W międzyczasie w lokalnym rembertowskim spożywczaku zaopatrzyłem się w prowiant, bo trochę już głód i pragnienie dawały o sobie znać. O godzinie 14:36 przyjechał pociąg Szybkiej Kolei Miejskiej, którym udałem się do Dworca Wschodniego. Powrót do domu zapewnił zaś pociąg osobowy KM 229 rel. Warszawa Wschodnia-Skierniewice. O godzinie 17:09 byłem już na skierniewickiej stacji, a 10 minut później w domu.
Wycieczkę zaliczam do udanych, okolice które objechałem są naprawdę przyjemne, ale...:
1. Oznakowanie szlaku (przynajmniej czerwonego) jest FATALNE!
2. W lasach wokół Kobyłki i Wołomina jest strasznie dużo śmieci - można tam znaleźć wszystko: od gruzu, przez opony, śmieci, a na kokpicie samochodowym(!) kończąc. Wstyd! Zdaję sobie sprawę, że ten problem jest nie tylko w tamtych rejonach, ale trochę już lasów się naoglądałem i jak na razie niechlubny tytuł "najbardziej zaśmieconych lasów" przyznaję tym właśnie lasom.
Na pętli podmiejskiego autobusu 718. Przyjechałem tym Ikarusem widocznym po prawo.

Na "gruzowej" drodze między wsią Pólko i wsią Nadma. Nie, ta droga nie idzie pod górę, po prostu zdjęcie niezbyt udane.

Przystanek osobowy Kobyłka

Miasto (i gmina) Wołomin wita i gości

Zbiornik wodny w rezerwacie ptaków "Grabicz"

W lesie (czystym!) między Zielonką a Rembertowem

Rower, który jeździ koleją ;-)
